Polowanie w Rossmannie - Kolorówka -49%

07:39:00

Cześć Wszystkim :) Powracam do Was z dość znanym tematem :) Jak zapewne kojarzycie dwa tygodnie temu odbyła się w Rossmanie promocja na kolorówkę, która jest organizowana dwa razy do roku. Jest to czas kiedy można upolować coś fajnego z dobrej marki i w niskiej cenie. Promocja trwała przez 3 tygodnie, w pierwszym na kosmetyki do twarzy (podkłady, pudry, róże, korektory itp), drugim do makijażu oczu, a trzecim do ust i paznokci. Mnie najbardziej zależało na kosmetykach do makijażu oczu. Bardzo dużo maluję się cieniami, a braki w mojej toaletce spowodowały, że musiałam się w nie wyposażyć. Pewnie zadajecie sobie pytanie, dlaczego tak późno przychodzę do Was z tym postem, a więc od razu na nie odpowiem. Otóż oprócz kosmetyków dla mnie niezbędnych, chciałam wypróbować nowości, a w tym oto poście przedstawię swoją opinię na temat danych produktów.




W pierwszym tygodniu promocji zależało mi jedynie na zakupie dobrego korektora i różu. Pudrów nie używam, a swój ukochany fluid zamawiam ze strony internetowej (przedstawię go w innym poście), dlatego moje zakupy zakończyły się na trzech produktach.


Pierwszy produkt jaki Wam opiszę, będzie to spontanicznie kupiony rozświetlacz firmy Max Factor. Wcześniej rozświetlacze używałam w kamieniu, dlatego zaciekawił mnie ten w kształcie kredki. Szczerze to myślałam, że będzie dużo lepszy niż jest w rzeczywistości.
Jest on dobry tylko dla osób, które nie lubią mocnego podkreślenia. Daje on jedynie delikatne rozświetlenie, ale mam wrażenie, że szybko staje się ono nie widoczne. Ja używam go tylko wtedy kiedy robię naturalny makijaż, w innym wypadku używam w kamieniu.

Drugi produkt czyli róż z firmy Eveline, zaskoczył mnie dość pozytywnie. Ja używam troszkę ciemniejszych odcieni, ze względu na moją bladą karnację. Róż w odcieniu 06 Peach Beige, bardzo ładnie i długo utrzymuję się na twarzy, dlatego polecam ten produkt, bo jak dla mnie jest rewelacyjny ;)

Następnym i ostatnim kosmetykiem jest korektor Loreal perfect match w odcieniu 1 Ivory.
Na początku wydaje się dość ciemny jak na moją karnację, ale po nałożeniu pasuje idealnie. Jeśli chodzi o krycie worów pod oczami to sprawdza się w tej roli średnio, jedynie na niedoskonałości sprawdził się u mnie całkiem dobrze. Będzie on dobry dla osób które nie zmagają się z dużymi cieniami pod oczami. Ja niestety nadal poluję na swój idealny korektor :)



Jak widzicie cieni jest chyba najwięcej, oprócz dwóch paletek wyposażyłam się w parę drobniejszych. Jeśli chodzi o paletki to najbardziej polecam Wam tą poniżej z Wibo. 


Paletka jak na moje oczekiwania, a jest ich całkiem sporo, sprawdza się idealnie. Zawsze brakowało mi paletki która będzie miała większość odcieni naturalnych, bo takimi zwykle się maluje. Nakładają się świetnie i również dobrze wyglądają. Utrzymują się przez cały dzień, dosłownie od rana do wieczora, dlatego polecam ją w 100% bo jest rewelacyjna.

Druga paletka z Lovely nie urzekła mnie jak ta pierwsza. Jak dla mnie ładne odcienie, ale ciężko się nakładają, przez co schodzi na ostatni plan. Czasami jak chcę pokombinować to jej używam, ale na co dzień do szybkiego makijażu zdecydowanie używam tej pierwszej.


Jeśli chodzi o te cienie to zaskoczył mnie i stał się moim ulubieńcem cień z Maybelline Color Tattoo 24hr w odcieniu Creme De Rose 91. Wcześniej nie byłam za cieniami w kremie, jednak temu mówię zdecydowanie tak ! Bardzo go polubiłam, świetnie odgrywa swoją rolę ale również dobrze sprawdza się jako baza. Jeśli mam mało czasu i maluję się bardziej naturalnie to go używam i jest dla mnie wystarczający.

Następne cienie jakie mogę polecić to cienie z Rimmela, dobrze się nakładają i długo utrzymują :) Paletka jest już drugą jaką mam z tej firmy. Wcześniej byłam zadowolona i teraz również się nie zawiodłam. 

Jeśli chodzi o cień z Astora to niestety nie mogę tego powiedzieć. Cień jaki kupiłam w odcieniu 150 Universal Nude jest strasznie twardy i ciężko się go aplikuje. Kupiłam go z myślą o rozjaśnianiu łuku brwiowego, niestety nie do końca się sprawdza w tej roli i coś czuję, że przez długi czas go nie będę używać. Może się jeszcze do niego przekonam, ale na razie daję go na spód szuflady. 

Cienia z Bell szczerze mówiąc jeszcze nie zdążyłam spróbować. Jest to kolor czarny, a bardzo rzadko takiego używam, kupiłam go bardziej z myślą zrobienia pandy ;) Jedynie co mogę powiedzieć to ma bardzo fajną konsystencję i może nie długo wreszcie go spróbuję.


Eyelinery to druga rzecz, która w mojej toaletce jest niezbędna. Maluję się nimi prawie codziennie, dlatego musi się dobrze aplikować i być wytrzymały. Wcześniej miałam problemy, bo spotykałam na swojej drodze eyelinery które się kruszyły i wylewały, jednak po raz kolejny nie zawiodłam się na marce Eveline i znalazłam te jedyne :)
Pierwszy jest to eyeliner w pisaku, bardzo fajnie rysuje linie kresek, nie wylewa się i nie kruszy. Jak najbardziej jestem na tak :)
Drugim z tej marki jest eyeliner w pędzelku, jednak nie jest to taki zwykły pędzelek a bardziej gąbczasty. Jest to już mój drugi i wiem, że jak dla mnie jest niezbędny. Aplikator pozwala na narysowanie ładnej kreski, utrzymuje się przez cały dzień, nie ściera się i nie kruszy. Polecam go w 100 % :)
Następny eyeliner z marki Rimmel jest zakupiony w sumie z ciekawości. Tylko raz go użyłam i może jeszcze nie mam tak wypracowanej ręki by się nim dobrze posługiwać. Jedynie co mogę powiedzieć fajnie się aplikuje, lecz kreska nie wychodziła zbyt ładna :D Konsystencja też bardzo fajna :) 


Następnym produktem jaki opisze w pierwszej kolejności jest kredka z Eveline. Z jednej strony jest kredka z drugiej gąbeczka.  Po raz kolejny mówię tak tej marce :) Kredka długo się utrzymuje, gąbeczka fajnie rozmazuje i daje śliczny efekt. 

Kolejnym produktem, który jest niezbędny jest mascara z Lovely Pump Up. Jak dla mnie jest to nie zastąpiony produkt. Czytałam różne opinie na temat tego tuszu i chyba nikt się jeszcze nie zawiódł :)

Druga mascara jest z wibo, krótka szczoteczka pozwala na pomalowanie najdrobniejszych i trudno dostępnych rzęs. Mimo wszystko na pierwszym miejscu nadal jest ten żółty :)

Czwarty produkt jest to tusz do brwi z firmy Eveline. Wcześniej używałam koloru czarnego, ale był jednak za ciemny, tym razem kupiłam w odcieniu brązu. Bardzo fajnie formuje brwi i delikatnie je usztywnia :) 


W ostatnim tygodniu, zakupy zrobiłam najmniejsze. Jedynym produktem jakim zakupiłam jest matowa szminka z Rimmel od Kate Moss. Kolor o numerze 31 bardzo ładnie prezentuje się na ustach, a co najważniejsze długo się utrzymuje i  nie zmywa podczas jedzenia :) Najlepsza szminka jaką do tej pory kupiłam.

Mam nadzieję, że post Wam się spodobał :) 
Buziaki 


You Might Also Like

2 komentarze

  1. Ja nie skoncentrowałam się na jednej kategorii i z każdej kupiłam coś dla siebie. Szczególnie zrobiłam zapasy pudru i wybrałam kilka nowości do testowania. żółty tusz jest jednym z moich ulubionych! Fajnie, że napisałaś coś więcej o tych rzeczach bo o niektórych myślałam będąc w sklepie :)

    W wolnej chwili zapraszam do siebie
    http://the-fight-for-a-dream.blogspot.com/
    Blog się spodoba? Zaobserwuj!

    OdpowiedzUsuń